środa, 4 lutego 2015

Rozdział 5



Rozdział 5
Bal a potem?



Hermiona obudziła się dzisiaj bardzo wcześnie, lecz nie wstała od razu. Leżała a myśli przelatywały jej przez głowę. ‘Co robisz jutro wieczorem… tak się zastanawiałam czy nie poszedł byś ze mną…’
-Co mi odbiło? –powiedziała do siebie.
Gdy spojrzała na zegarek dochodziło pół do szóstej. Wstała z łóżka, wzięła prysznic i ubrała się. Idąc do kuchni włączyła telewizję. W pewnym momencie przerwała smarowanie kromki masłem, ponieważ redaktor podał bardzo niepokojące wieści.
-Ze smutkiem zawiadamiamy o zamordowaniu jednej z rodzin mieszkających na obrzeżach miasta. Nie znaleziono narzędzia zbrodni.
‘Śmierciożercy nadal działają?’ myślała dziewczyna.
Około godziny pół do dziewiątej Miona deportowała się przed jedno z wejść do Ministerstwa Magii. Kilka minut później siedziała już w swoim biurze podpisując jakieś papiery.
Dzień wlókł się niemiłosiernie, a każda minuta ciągnęła się w nieskończoność.
-Hermiona! –powiedział nowy Minister Magii wchodząco pomieszczenia.
-Kingsley! Co się sprowadza do mojego biura? –spytała z uśmiechem.
-Jest już szesnasta. Możesz iść do domu i przygotować się na bal. Bo chyba będziesz?
-No jasne! O… Miałam Ci przekazać wiadomość od Harry’ego, że nie da rady przyjść.
-Co? Ale… Dlaczego? On musi być, to przecież szef departamentu aurorów. –zapytał zdziwiony.
-No… Ginny urodziła.
-Kiedy?
-Wczoraj. Jamesa Syriusza.
-Musze mu pogratulować! No ale mu tu gadu gadu a czas leci. Bal rozpoczyna się za cztery godziny. Biegnij się przygotować.
-Dobrze. Zobaczymy się później.
-Hermiono! –zawołał za nią gdy wychodziła –Tak z ciekawości z kim idziesz?!
-To niespodzianka! Do zobaczenia! –powiedziała znikając za rogiem korytarza.
Miona pośpieszyła do domu. Gdy się już tam znalazła była już 16.40. Pośpiesznie wzięła prysznic i ubrała błękitna długą suknię. Nałożyła nowy lekki makijaż i rozpuściła włosy. Już chwytała małe kolczyki z białym kryształkiem kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Podbiegła i otworzyła je a przed nią stał Draco Malfoy. Miał na sobie czarny, elegancki garnitur podkreślający kolor jego stalowo błękitnych oczu. Włosy były ułożone w artystycznym nieładzie. Na widok brunetki zaniemówił z wrażenia.
-Wejdź jeszcze chwilka tyko założę kolczyki. –powiedziała nieśmiało zapraszając go do środka.
-Wyglądasz tak pięknie że nie potrzebujesz już żadnych kolczyków. –powiedział posyłając jej flirciarski uśmiech na co się zarumieniła i opuściła głowę.
Wróciła do zakładania kolczyków gdy usłyszała pytanie blondyna:
-Kto będzie na balu?
-Minister Magii w sumie to dla niego jest ten bal, aurorzy i inni ludzie z ministerstwa.
-A gdzie?
-W hotelu dla czarodziei. No dobra jestem gotowa jeszcze tylko buty i możemy iść. 
 
Deportowali się pod piękny pałacyk z okazałym ogrodem.
-Pani pozwoli że posłużę ramieniem. –mówiąc to podniósł lekko prawą rękę a Hermiona bez wahania pochwyciła ją i weszli do budynku. Parkiet był już pęłny. W tłumie zobaczyła kogoś kogo nie chciała widzieć tego wieczoru. Ronald Weasley piorunował ją wzrokiem stojąc obok Lavender Brown. Były chłopak Granger mierzył morderczym spojrzeniem raz ją a raz Draco. Blondyn widząc twarz Hermiony która wyrażała strach, ból, nienawiść jednocześnie skłonił się i zapytał:
-Zatańczysz ze mną piękna?
-Z wielką przyjemnością. –powiedziała przywołując na swoją twarz uśmiech.
Kiedy weszli na parkiet orkiestra zaczęła grać wolna romantyczną piosenkę. Draco bez chwili wahania objął dziewczynę w tali a ona zarzuciła mu ręce na szyję. Wtuleni w siebie kołysali się w rytm piosenki.
-Hermiona, co się stało? –zapytał podnosząc jej podbródek by mógł spojrzeć w jej czekoladowe oczy.
-Chodzi ci o sytuację z Ronem? –blondyn kiwnął tylko lekko głową –Nie teraz i nie tutaj. Wytłumaczę ci to innym razem obiecuję.
-Dobrze.
-O nie… Ron tutaj idzie. Chodź…
-Nie, nie, nie… Nie będziemy uciekać przed tą rudą łasicą –powiedział i przysunął ją do siebie tak, że ich usta złączyły się w pocałunku. Gdy się odsunęli od siebie Hermiona zobaczyła wściekłego Rona idącego w stronę Lawender.
-Możemy gdzieś usiąść? –zapytała po chwili wachania.
-Jasne –rzekł chłopak ujmując dłoń brunetki i prowadząc ją do jednego z wolnych stolików.
Wypili kilka kieliszków szampana i znowu poszli tańczyć. Wszyscy patrzyli na tą dwójkę z niemałym zdziwieniem. W końcu każdy wiedział, że Hermiona Granger i Draco Malfoy byli wrogami numer jeden. Właśnie byli wrogami. Oni jednak się tym nie przejmowali. Nie zważali ani na szepty związane z nimi, ani na spojrzenia ludzi. Mieli zamiar dobrze się bawić i nic a przede wszystkim nikt im nie przeszkodzi.
Podeszli do stolika Ministra który był zdziwiony, z resztą jak każdy, że ta dwójka jest razem na balu.
-My tylko na chwilkę. Mam prośbę Kingsley. –powiedziała kobieta z lekkim uśmiechem.
-Proś o co tylko chcesz! –odpowiedział odwzajemniając uśmiech.
-Mogę mieć jutro wolne?
-Oczywiście po takiej zabawie!
-Dziękuję. My się już będziemy zbierać. Jest dość późno. Zobaczymy się w pracy.
-Dobrze. Miłej nocy!
-Nawzajem! Do zobaczenia! –powiedziała i chwyciła blondyna za rękę ciągnąc go w stronę wyjścia.
-Gdzie my idziemy? –zapytał Draco gdy stanęli przed wejściem.
-Nudno tutaj. Wole ten wieczór spędzić z Tobą. –rzekła przybliżając się do niego.
-Sam na sam? –sptyał posyłając jej flirciarski uśmiech.
-Tak. Sam na sam.

Chwilę później byli już w sypialni blondyna całując się namiętnie i z pasją. To prawda byli podpici ale wiedzieli co robią. Blondyn pozbył się sukienki Hermiony a ona zręcznie rozpięła mu koszulę. Po kilku sekundach pozbyli się zbędnego odzienia. Oboje wiedzieli do czego to dąży. Chcieli tego. Pragnęli być jednym ciałem i jedną duszą. Granger wplotła dłonie we włosy Dracona. On zaś jedną dłoń trzymał w jej miękkich loczkach a drugą błądząc po jej ciele. Oddawali swoje pocałunki z czułością i namiętnością. Całowali się tak jakby jutro świat miał się skończyć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz