sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 14

Rozdział 14
Mad na nas czeka.


Hermiona obudziła się dzisiaj bardzo wcześnie. Gdy spojrzała na zegarek, była dopiero szósta. Wyjęła z szafy czarne rurki oraz zieloną bluzkę, i poszła do łazienki wziąć prysznic. Mimo iż kończył się dopiero lipiec, to wolała ubrać się ciepło, gdyż w Londynie zawsze w tym miesiącu padało najwięcej. Pół godziny później weszła do kuchni i zaczęła robić śniadanie.
- Dzień dobry! – powiedział Dean, wchodząc do pomieszczenia.
- Dzień dobry! – odpowiedziała z uśmiechem.
- Czemu tak wcześnie wstałaś? – zapytał.
- Nie mogłam już spać. A ty?
- Ja i Vati wyjeżdżamy dzisiaj, ale najpierw jedziemy jeszcze na trzy godziny do Ministerstwa.
- A gdzie ona jest?
- Kto gdzie jest? – spytała Parvati, wchodząc do kuchni. Ubrała się w pomarańczową sukienkę.
- Ty kochanie. – opowiedział jej Dean, całując w czoło.
Hermiona czasami im zazdrościła tego, że mają siebie. Nieraz nawet myślała, że gdyby dała Draconowi drugą szansę wtedy, gdy zjawił się u Potterów, siedzieli by teraz razem z ich córką w swoim domu, a może nawet oczekiwali drugiego maleństwa.
Granger i Thomasowie zjedli śniadanie rozmawiając na różne tematy, a potem pożegnali się z Mioną, deportując do Ministerstwa Magii. Hermiona nie wiedząc co ma robić do czasu, gdy jej córka się obudzi, usiadła na kanapie w salonie, czytając książkę.
- Dzień dobry mamusiu! Co czytasz? – zapytała blondynka, siadając koło rodzicielki.
- Dzień dobry Mad! „Historię Hogwartu”. Co byś zjadła na śniadanie?
- Hmm… Może… Tosty szynką i serem.
- No to idziemy. – rzekła odkładając książkę na stolik, a potem złapała córkę za rączkę i poprowadziła do pomieszczenia obok.
Dziesięć minut później po kuchni roznosił się zapach ciepłej herbaty i pieczonego chleba z szynką i serem, którym zajadała się blondyneczka. Siedziały cicho, dopóki mała nie skończyła swojego śniadania.
- Mamusiuuu… A tata dzisiaj do nas przyjdzie? – zapytała słodko.
- Tak malutka. Powiedział, że pomoże nam w przeprowadzce. Zrobić jeszcze?
- Nie, dziękuję. Pojadłam sobie.
- No to idź się ubrać. Tylko załóż jakieś spodnie i sweterek, bo w Londynie zawsze o tej porze pada deszcz.
- Dobrze. – I już Maddison nie było w pomieszczeniu.
Hermiona uśmiechnęła się do siebie i zaczęła sprzątać bałagan na stole. Kiedy skończyła, zegar wiszący na ścianie pokazywał 11:59 i w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otworzę! – zawołała blondyneczka biegnąc w stronę drzwi wejściowych, a potem krzyknęła: -Tata!
- Cześć Maddison! – usłyszała głos blondyna – Gdzie jest mama?
- W kuchni.
Po chwili zobaczyła Malfoya, opartego o framugę drzwi i musiała przyznać, że wyglądał nieziemsko. Czarne spodnie od garnituru i biała koszula, która podkreślała jego umięśnione ciało, oraz czarny płaszcz podkreślający jego bladą skórę. Włosy jak zwykle ułożone w artystycznym nieładzie i firmowy uśmieszek na twarzy dodawały mu uroku. Hermiona w duchu dziękowała Merlinowi, że siedziała w tym momencie na krześle, bo gdyby tak nie było, to z pewnością wylądowałaby na podłodze.
- Dzień dobry. – przywitał się.
- Dzień dobry Draco. Nie wiedziałam, że jesteś taki punktualny. – rzekła, próbując opanować głos.
-Widzisz, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. To jak? Jesteście spakowane?
- Jeszcze nie. – wtrąciła mała, która wbiegła do kuchni.
- No to ja idę z Mad spakować jej rzeczy.  – powiedział, biorąc blondynkę na ręce.
- Mhm… Ja idę do swojej sypialni. Jak skończycie pakować wszystkie rzeczy, odeślij je do mojego mieszkania, a potem przyjdźcie do mojego pokoju.
Po tych słowach, Draco i Maddison poszli do pokoju małej, a Hermiona ruszyła do swojego. Wyciągnęła walizkę, następnie powiększając ją i jednym machnięciem różdżki sprawiła, że ciuchy wylądowały na jej dnie. Później ruszyła do łazienki, by pozbierać do torebki żele pod prysznic i kosmetyki. Kiedy wchodziła z powrotem do sypialni, usłyszała śmiech córki i w chwilę później zobaczyła Mad na rękach jej ojca.
Hermiona uśmiechnęła się promiennie na ten widok.
- Spakowana? – zapytał Draco Mionę, odstawiając córkę na ziemię.
- Tak. – Jedno machnięcie różdżką i bagaże znajdowały się w Londynie w jej mieszkaniu.
- Co powiecie na wypad na Pokątną? – spytał, na co Maddison podskoczyła i ze śmiechem wybiegła z pomieszczenia, zostawiając rodziców samych. Krzyczała tylko: "Lecę się ubrać!"
Pomiędzy Malfoyem i Granger nastała cisza. Każde myślało teraz o czymś innym. W końcu Draco odezwał się:
- Idziemy? Mad pewnie się niecierpliwi. – zapytał, wyciągając rękę w stronę kobiety.
- Tak. Chodźmy. – odparła po chwili, podając mu swoją dłoń.
W momencie, gdy ich skóra spotkała się ze sobą, po ich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Popatrzyli sobie w oczy i wyczytali z nich coś… miłość do osoby stojącej naprzeciw. Hermiona jednak szybko odwróciła wzrok.
- Mad na nas czeka. – powiedziała, ruszając w stronę drzwi, jednocześnie ciągnąc za sobą mężczyznę.
Gdy zeszli po schodach, z których był widok na salon, zobaczyli małą blondynkę siedzącą w kanapie, ubraną w fioletowy płaszczyk przeciwdeszczowy.
- Możecie iść trochę szybciej? – zapytała, lecz gdy jej wzrok padł na ich złączone dłonie, uśmiechnęła się od ucha do ucha. Dorośli kiedy zrozumieli o co chodzi tej małej, puścili swoje ręce i zaczęli się ubierać.
~~~***~~~
Spacerowali Ulicą Pokątną już od dobrej godziny. Czas spędzony razem mijał im szybko. Draco i Hermiona co chwilę dyskretnie zerkali na siebie. Maddison szła między nimi, trzymając ich za ręce i co chwile podskakując.
- Hermiono masz już sukienkę na ślub Pansy i Diabła? – zapytał znienacka Draco.
- Jeszcze nie. Chciałam się jutro wybrać na zakupy. A co? Chcecie mi pomóc? – spytała ze szczerym uśmiechem.
- Tak. – odpowiedzieli zgodnie blondyn i blondynka, czym wywołali śmiech u brunetki.
- To chodźmy tu. – rzekła, wskazując jeden ze sklepów.
Weszli do środka i Draco od razu usiadł na fotelu, z którego widział brunetkę i ich córkę. Przeglądały w tym momencie wieszaki z sukienkami. W pewnym momencie Hermiona wyciągnęła piękną, elegancką suknię. Powiedziała tylko Mad, żeby się nie oddalała i ruszyła do przymierzalni. Gdy już  zasuwała zamek swojej kreacji, usłyszała głos znienawidzonej przez nią osoby. Spojrzała dyskretnie przez szparę między drzwiczkami od przymierzalni a ścianą, i zobaczyła kobietę, siadającą obok blondyna i jego twarz wyrażającą niechęć i obrzydzenie.
- Dracuś! – zaszczebiotała Dafne Greengrass, podchodząc do Malfoya.
- Nie mów tak do mnie. – odpowiedział chłodno.
- Ale… - nie dokończyła bo w tym momencie zobaczyła jak Maddison wskakuje blondynowi na kolana, a jego twarz diametralnie zmieniła wyraz.
- Tato, a mamusia kazała Ci powiedzieć, że idzie do przymierzalni. – rzekła uradowana, nie zwracając uwagi na siedzącą koło nich zdziwioną kobietę.
- Dobrze Mad. – Po tych słowach zwrócił się do Dafne ze złośliwym uśmiechem – Greengrass, poznaj moją córkę Maddison.
W tym momencie Hermiona wyszła z przymierzalni i Draco popatrzył na nią, chcąc zobaczyć jaką wybrała kreację. Niestety Miona miała inne plany i z powrotem była w swoich ubraniach. Popatrzył jej w oczy i wiedziała co on chce zrobić.
- Nie pokażesz mi, jaką sukienkę wybrałaś słońce? – zapytał Draco podchodząc do niej z Maddison na rękach.
- Przykro mi, ale na razie mnie w niej nie zobaczysz. – odpowiedziała z uśmiechem, biorąc od niego córkę i zwracając się do niej: –Jesteś głodna malutka?
- Mhm… – przytaknęła blondyneczka.
Dafne natomiast siedziała w osłupieniu. To nie może być prawda… Malfoy ma dziecko ze szlamą? – myślała.
- Skarbie zapłacimy za tą sukienkę i zabieram Was na obiad. – powiedział Draco, kierując się do kasy razem z pannami Granger, nie zwracając jakiejkolwiek uwagi na dalej siedzącą na kanapie Greengrass.
Po krótkiej wymianie zdań przy kasie, kto płaci za kreację Hermiony, wyszli ze sklepu.
- Oj już się nie dąsaj. To tylko jedna sukienka. – rzekł Draco, łapiąc Mionę za biodro i przyciągając do siebie, jednocześnie trzymając Mad na rękach.
- Co ty robisz? – zapytała brunetka, siląc się na spokój.
- Nie denerwuj się tak. Greengrass dalej patrzy. Przecież tylko udajemy więc nie rozumiem o co tak się złościsz? – szepnął jej do ucha.
Gdy jego oddech spotkał się z jej skórą, po jej ciele znów przeszedł dreszcz. Hermiona opanuj się do cholery! – warknęła do siebie w myślach, co od razu podziałało.
- Masz rację, przepraszam. To gdzie idziemy na ten obiad? – zmieniła temat.
- Wolicie restaurację czy mogę się popisać swoimi umiejętnościami? – spytał, nie wypuszczając Miony ze swojego uścisku.
- Niech tata coś ugotuje. – powiedziała z entuzjazmem Maddison.
- To teleportujemy się do mnie. Chwyćcie mnie za ręce. – powiedział, stawiając na ziemi Mad, a potem łapiąc ją i Hermionę.
~~~***~~~
- Mad, ja idę zobaczyć, czy tata nie spalił jeszcze kuchni. – powiedziała z uśmiechem Hermiona, zostawiając córkę w salonie.
Gdy weszła do pomieszczenia obok, od razu uderzył w nią zapach spaghetti. Draco właśnie przetransportował trzy talerze z posiłkiem na stół.
- Pójdę po Maddison, a ty tu na nas poczekaj. – rzekł, z uśmiechem mijając kobietę.
Kilka minut później jedli pyszną potrawę, śmiejąc się i żartując przy tym. Po obiedzie blondynka powiedziała, że chce zobaczyć się z Ginny, Harrym i Jamesem więc pożegnały się z Draconem, dziękując mu za wspaniały dzień i aportowały się do Potterów.
- Hermiona! Maddison! – zawołała uśmiechnięta Gin, otwierając im drzwi.
- Cześć! Mała nalegała żebyśmy przyjechały. Strasznie się za wami stęskniła, zresztą ja też. – powiedziała brunetka, witając się z rudą.
- Wchodźcie. Harry'ego nie ma, ale powinien za niedługo skończyć zmianę. Co was sprowadza do Londynu?
- Byłyśmy z tatusiem na Ulicy Pokątnej! – rzekła blondynka z szerokim uśmiechem, a pani Potter spojrzała pytająco na Hermionę.
- No to chyba mamy temat do rozmowy. – powiedziała, prowadząc gości do salonu gdzie bawił się James.
Podczas gdy Maddison bawiła się z chłopczykiem, Hermiona opowiedziała Gin o wszystkim po kolei. Zaczynając od ich pierwszego spotkania z Draco na Pokątnej, do dnia dzisiejszego nie pomijając żadnego szczegółu. Z każdym zdaniem wypowiedzianym przez starszą z kobiet, ruda robiła coraz większe oczy ze zdziwienia.
- I ty mi dopiero teraz o tym mówisz? – zapytała ruda udając obrażoną.
- Przepraszam Cię Gin. – brunetka zrobiła maślane oczka.
- No niech Ci będzie. – odpowiedziała młodsza kobieta i już po chwili śmiały się w niebogłosy.
Siedziały tak rozmawiając. Gdy po kolejnej fali śmiechu nastała chwila ciszy, odezwała się Ginewra.
- Miona… A czy ty… Czy zastanawiałaś się kiedyś co by teraz było gdybyście wtedy z Malfoyem nie pojechali na te wakacje? – zapytała niepewnie, na co brunetka, która piła właśnie sok pomarańczowy o mało się nim nie zakrztusiła.
- Wiesz Gin, że jeszcze nigdy o tym nie myślałam. Ale… Myślę, że gdybyśmy zostali wtedy w Londynie skończyłoby się tak samo. –odparła lekko zdziwiona.
W tym momencie usłyszały trzask teleportacji i już wiedziały, że pan Potter przybył do domu. Gdy otworzył drzwi, Maddison poleciała się z nim przywitać.
- Mad! A co ty tu robisz? – spytał szczerze zdziwiony, ale gdy zobaczył w salonie jej matkę zdziwił się jeszcze bardziej – Hermiona!
- Cześć Harry! – powiedziała, podchodząc do niego i przytulając.
- Jeszcze tylko przywitam się z moją rodzinką i porozmawiamy – rzekł, podając blondynkę jej rodzicielce, po czym ruszył w stronę swojej żony i syna, którzy obecnie siedzieli na dywanie
- Jesteś głodny skarbie? – zapytała Ginny swojego męża.
- Jak wilk.
- To poczekaj tutaj mój wilku, a ja popędzę do kuchni odgrzać Ci obiad. – powiedziała, wstając.
- Słucham więc. Już myślałem, że o nas zapomniałyście. – rzekł z uśmiechem, gdy jego żona opuściła salon.
- O Tobie wujku? Nigdy! Po prostu jak mieszkałyśmy w Los Angeles to było inaczej. –odparła Maddison, na co brunet popatrzył na swoją przyjaciółkę oczami wielkości galeonów.
- Malutka po raz drugi mnie wkopałaś. No, ale nic idź się jeszcze pobawić z Jamesem, bo będziemy się za chwilkę zbierać.
Blondynka zeskoczyła z kolan swojej matki i już jej nie było. Potter patrzył na Hermionę wyczekująco. Kobieta tylko westchnęła, po czym zaczęła mówić.
- Ona już wie.
- Yyy… Ale o czym?
- Nie o czym, a o kim. Wie, że Draco to jej ojciec. Dzisiaj po południu przeprowadziłyśmy się powrotem do Londynu. 
- Co?! – Harry o mało nie spadł z kanapy – Ale… Jak się dowiedziała?
- Chłopcze-Który-Przeżyłeś, chyba mi nie powiesz, że z wyglądu jest do mnie podobna.
- A mówiłem Ci? Mówiłem, żebyś przefarbowała jej włosy? – Za ten żart oberwał w żebra, a po chwili oboje śmiali się na cały głos.
- A z czego się tak cieszycie? – zapytała ruda, wchodząc do salonu z lewitującym talerzem zupy koło jej głowy.
- Harry Ci wszystko wytłumaczy. – rzekła opanowana już brunetka, a potem zawołała do córki: – Maddison! Wracamy do domu!
- Już? Musimy? – spytała blondynka, robiąc maślane oczka.
- Malutka mamy się jeszcze rozpakować, a zabawek masz dość dużo. – powiedziała rozbawiona Hermiona.
- Jeżeli będziesz chciała gdzieś wyjść i nie miałabyś z kim zostawić Mad, to możesz ją do nas podrzucić. – rzekła ruda, gdy żegnały się przy drzwiach.
-Wiesz miałabym taką prośbę. Co prawda miałam prosić rodziców, ale jeżeli mogłabym ją u Was zostawić, to byłabym wdzięczna. Bo dostałam zaproszenie od Pansy i Blaise'a na ich ślub. Do tego jeszcze zgodziłam się być jej świadkiem. – odparła brunetka z wdzięcznością.
- On też tam będzie?
- Tak, ale to nie powód, żeby zawieść przyjaciółkę. Przecież to ona mi pomogła się na nim zemścić na siódmym roku. – zaśmiała się cicho na to wspomnienie.
- No, ale wracając do tematu to kiedy ten ślub?
- Za niecałe dwa tygodnie, konkretnie dziewiątego sierpnia.
- Sukienka kupiona?
- Tak.
- Buty?
- Kupione.
- A dodatki?
- Też. W takim razie przyjadę z Mad…
- Harry po nią przyjedzie o trzynastej.
- Dzięki. To my lecimy. Pa!
- Pa!
Hermiona i Maddison deportowały się do swojego mieszkania i tam spędziły wesoły wieczór, rozpakowując swoje walizki. Miona nie używała czarów, bo układanie wszystkiego sprawiło, że mogła spokojnie pomyśleć o różnych sprawach. Około dziewiątej obie padły do swoich łóżek, wykończone całym dniem.
____________________________________________________________________________________________
Witam!
I mamy już rozdział 14. Następny pojawi się do dwóch tygodni a
w poniedziałek zapraszam na miniaturkę :)
Komentujcie proszę :3

6 komentarzy:


  1. Zapraszam do mnie
    http://jakjaciekocham.blogspot.com/wietnie! Idzie Ci coraz lepiej! Błędów raczej nie ma i fabuła jest bardzo ciekawa.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Nelia ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio komentowałam pod pseudomimem I love Hogwart ;) Od kilku rozdziałów komentuję :D
    Jak zawsze świetnie! I <3 Dramonie! Pozdro, życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement :D Wena na pewno się przyda :)
      Pozdrowionka :3

      Usuń
  3. Fantastyczne!!! Uwielbiam twoje Dramione <3!! Nie moge siebdoczekac kolejnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam oby 2 historie. Batdzo mi się podobały, chociaż było parę błędów i nie które krótkie rozdzialy ;( pisz dalej bo masz talent. Juz nie moge sie doczelac zakonczenia <3

    OdpowiedzUsuń