sobota, 31 stycznia 2015



Rozdział 4
Ponowne spotkanie…





Hermiona siedziała w swoim biurze i trzymała list w którym było napisane:


Szanowna Panno Granger!
Z okazji wybrania nowego Ministra Magii MM organizuje bal dla wszystkich pracowników. Bal odb
ędzie się jutro o godzinie 2000 w hotelu dla czarodziei „Mag”

Serdecznie prosimy o przybycie z osobą towarzyszącą.

Serdecznie zapraszam

Minister Magii

Kingsley Shacklebolt


‘Z kim by pójść?’ myślała. Nagle do pomieszczenia wpadł Harry.
-Merlinie! Harry co się dzieje? –zapytała zdziwiona kobieta.
-Ginny! Ona rodzi! –krzyknął.
-Co? A ty jeszcze tutaj jesteś? Leć do niej.
-Dobra. Spotkamy się w Mungu! Powiadom Weasley’ów! –zawołał wybiegając z biura.
Brunetka od razu chwyciła swoją torebkę i wybiegła z pokoju zmierzając do wind. Kiedy znalazła się poza ministerstwem deportowała się przed Norę. W ostatnim czasie nie spędziła tu miłych chwil, lecz ruszyła żwawym krokiem. Naprzeciw niej zmierzała już pani Weasley, która zobaczyła Mione w kuchennym oknie.
-Hermiona! Jak dobrze cie znowu widzieć! –powiedziała z uśmiechem starsza z nich –Co cie sprowadza?
-Mam wiadomość! Będzie pani babcią! Ginny rodzi!
-Chodźmy. Musimy powiedzieć Arturowi i Ronowi.
-Ja tu poczekam. Wyślę wiadomości do George’a i reszty.
-Dobrze –powiedziała Molly i pobiegła do domu.
Hermiona machnęła kilka razy różdżkami i wystrzeliły z niej cztery wydry, a każda z nich poleciała w inną stronę. Po chwili z Nory biegły już ku niej trzy osoby. Kiedy zobaczyła Rona starała się unikać z nim kontaktu wzrokowego.
-Złapcie mnie za ręce. –powiedziała Hermiona.
Po kilku sekundach stali przed starą hurtownią. Miona szybko uwolniła się z uścisku swojego byłego przyjaciela i podeszła do okna.
-Powód przybycia? –odezwał się kobiecy, mocny głos.
-Odwiedziny Ginevry Molly Potter.
-Zapraszamy.
Weasley’owie i Hermiona weszli do białej sali pełnej pacjentów. Podeszli do recepcjonistki a Hermiona zajęła głos.
-Dzień dobry! Gdzie znajdę Ginevrę Potter?
-Szóste piętro.
-Dziękuję.
Cała czwórka ruszyła schodami w górę a gdy dotarli na miejsce Weasley’owie podbiegli do magomedyka rozmawiającego z Harry’m, Georgem i Angeliną. Hermiona podeszła kilka metrów lecz zamarła w pół kroku widząc kto jest owym magomedykiem. Draco Malfoy pozwolił na odwiedziny Ginny a gdy obrócił się w stronę drzwi jego wzrok napotkał Hermionę. Podszedł do niej mówiąc z uśmiechem:
-Dzień dobry panno Granger!
-Dzień dobry panie Malfoy! –odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
-Dlaczego nie wchodzisz do przyjaciółki?
-Bo rozmawiam z pewnym przystojnym uzdrowicielem.
-Znam go? –zapytał z uśmiechem unosząc brew.
-Chyba tak… A tak przy okazji mam pytanie.
-Słucham z zaciekawieniem.
-Co robisz jutro wieczorem? –zapytała nieświadoma że jest obserwowana przez pewnego rudego mężczyznę.
-W sumie to nic. –odparł zdziwiony.
-Dostałam zaproszenie na bal i tak się zastanawiałam czy nie poszedł byś ze mną?
-A o której mam być?
-Za dwadzieścia ósma. Pierwsze piętro mieszkanie szóste.
-Będę punktualnie.
-Mam taką nadzieję. Muszę iść do Ginny i Harry’ego. Do jutra. –powiedziała i cmoknęła go w policzek na pożegnanie.
-Do jutra.
Oboje odeszli w swoją stronę z uśmiechem na twarzach. Draco poszedł do pacjentów a Hermiona dołączyła do Potter’ów i Weasley’ów.
-Hermiona! Już się martwiłam, że zapomniałaś o najlepszej przyjaciółce.
-O Tobie? Nigdy bym nie zapomniała.
-Mam syna! –powiedział uśmiechnięty Harry trzymając dziecko na rękach.
-Jak będzie miał na imię?
-James Syriusz. –powiedziała Gin.
-My też musimy wam coś powiedzieć. –rzekł George.
-Jestem w ciąży. –dokończyła Angelina z uśmiechem.
Wszyscy rzucili się z gratulacjami ku Angelinie i George’owi.
Po chwili do Sali weszła uzdrowicielka i nakazała wszystkim, oprócz Harry’ego, wyjść z sali ponieważ jest już po dziewiątej. Harry jednak zatrzymał Hermionę i gdy wszyscy wyszli powiedział:
-Mogę mieć do ciebie prośbę?
-No jasne!
-Powiesz Kingsley’owi, że nie będzie mnie na balu?
-Powiem. No dobra ja już idę bo mnie wywalą. Do zobaczenia –pożegnała się i wyszła.

Kilka chwil później siedziała na wygodnej kanapie w swoim mieszkaniu.
-Ja chyba zwariowałam. –powiedziała do siebie rozbawiona.
Później poszła do łazienki wzięła szybki prysznic i ubrała piżamę. Nie była zmęczona ale mimo wszystko położyła się do łóżka rozmyślając nad dzisiejszym dniem.

~~***~~

Draco siedział przed kominkiem Ognistą Whisky w ręce patrząc na ogień. Po propozycji Granger nie mógł się skupić bo jego myśli ciągle wędrowały do niej. Później przypomniał sobie propozycję byłej Gryffonki.
-Ja chyba zwariowałem. –powiedział rozbawiony osuszając szklankę.
Po kilku chwilach poszedł spać cały czas myśląc o pewnej czekoladowookiej brunetce. Nie wiedział jednak jaką tajemnicę skrywa. 
_______________________________________________________________________________
Hejcia! Przybywam z następnym rozdziałem :D Mam nadzieję, że wam się spodobał. Komentujcie proszę :D
Następny rozdział postaram się dodać jutro ewentualnie w poniedziałek :)

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 3
Zmiana na lepsze?

Jej oczom ukazała się piękna willa z zadbanym ogródkiem. Wspięła się po marmurowych schodach i zapukała do drzwi. Po kilku sekundach stał w nich Draco Malfoy. Miał na sobie czarny elegancki garnitur. Kiedy zobaczył Hermione był zszokowany.
-Cześć. –zaczęła nieśmiało.
-Cześć. Wejdź proszę. –powiedział otwierając szerzej drzwi tak by mogła wejść.
Poprowadził ją do salonu który mimo swoich srebrno-zielonych ścian był bardzo przytulny. W dużym kominku wesoło trzaskał ogień a na środku pomieszczenia stał sześcioosobowy, stół z ciemnego drewna. Jak na dżentelmena przystało Draco odsuną krzesło Hermionie i sam usiadł koło niej. W pewnej chwili do pokoju wpadł skrzat z dwoma talerzami. Nastała niezręczna cisza przerywana tylko szczęknięciami widelców i trzaskaniem ognia.
-Przepraszam Hermiono. –powiedział mężczyzna a Mione zamurowało.
-Za co? –spytała ze zdziwieniem.
-Za wszystkie lata w Hogwarcie, za wszystkie wyzwiska. Nie powinienem się tak zachowywać. Wiem, że to nie jest takie proste ale wybacz mi proszę.
-Draco ja ci już wszystko wybaczyłam. To prawda, że nie było mi łatwo przebaczyć coś takiego. Nie wybaczyłam ci dlatego, że zniknąłeś z mojego życia. Wybaczyłam ci dzisiaj widząc jak się zmieniłeś.
-A no i to moje zachowanie w klubie…
-Nie szkodzi. –powiedziała spuszczając głowę by nie zobaczył jak się czerwieni bo tak naprawdę się jej podobał co wtedy zrobił –Ale nie rozmawiajmy już o tym dobrze?
-Dobrze. –zawahał się chwile a potem kontynuował- A mogę ci zadać bardziej… osobiste pytanie?
-Byle nie za osobiste. –powiedziała z uśmiechem.
-Dlaczego nie jesteś już z Weasley’em?
-Skąd to wiesz? –spytała z niemałym zdziwieniem.
-Bo gdybyście byli razem nie jadłabyś ze mną kolacji.
-Ja… Ja przepraszam Draco ale nie odpowiem ci na to pytanie. Przynajmniej nie teraz.
Później atmosfera trochę się rozluźniła i rozmawiali już swobodnie. Kiedy zjedli lody czekoladowe które Hermiona uwielbia Draco zapytał:
-Może się przejdziemy?
-Z wielką chęcią.
Wstali od stołu i wyszli na pustą ulicę zalaną światłem księżyca. Miona chwyciła blondyna pod ramię i spacerowali ta w niczym nie zmąconej ciszy. Chodzili tak przez co najmniej pół godziny.
-Muszę już iść –powiedziała była Gryfonka gdy dochodziła dziesiąta.
-Już?
-Niestety. Mieszkam tu niedaleko więc się przejdę.
-A mogę panią odprowadzić? –zapytał z uśmiechem.
-Jeśli tylko ma pan taką ochotę. –powiedziała odwzajemniając uśmiech.
Wędrowali więc dalej aż doszli do kamienicy w której mieszkała Hermiona.
-Wejdziesz? –zapytała stając przed bramką.
-Nie dzisiaj.
-Nie dzisiaj? –zapytała przybliżając się do chłopaka.
-Nie. Jest już późno. Innym razem.
-Trzymam cię za słowo. –powiedziała składając delikatny pocałunek na jego usta a potem kontynuowała –Dziękuję za mile spędzony wieczór. Dobranoc.
-Dobranoc.
Hermiona weszła do mieszkania i rzuciła się na kanapę w salonie. Dochodziła już jedenasta ale ona nie czuła się zmęczona. ‘On naprawdę się zmienił’ pomyślała. Po kilku chwilach poszła do łazienki wzięła prysznic. Potem przebrała się w piżamę i położyła do łóżka. Długo jeszcze myślała o dzisiejszym wieczorze aż w końcu zasnęła.
~~***~~
Draco powoli zmierzał do swojego domu a w między czasie próbował poukładać sobie wszystko po kolei lecz jego wysiłek był na nic. Wiedział tylko jedno ta kobieta zaczęła go fascynować.

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 2
 Przypadek?

Hermiona obudziła się o dziewiąte. Była głodna, lecz nie zrobiła zakupów. Poszła do łazienki, wzięła szubki prysznic, związała włosy i ubrała się. Miała na sobie krótkie spodenki, czerwoną bluzkę z lekkiego materiału i trampki. Nałożyła lekki makijaż i poszła do najbliższego sklepu. Kiedy wróciła do domu włączyła telewizje i zaczęła robić sobie śniadanie. Godzinę później postanowiła, że pójdzie na zakupy. Przebrała się w zwiewną, błękitną sukienkę do kolan i czarne baletki. Wyszła około trzynastej. Szła pieszo do centrum handlowego, które było nie daleko. W pewnym momencie wpadła na jakiegoś mężczyznę. Hermiona wpadając na niego o mało się nie przewróciła lecz jego silne ręce szybko ją złapały.
-Uważaj jak chodzisz, Granger. Następnym razem możesz mieć mniej szczęścia i wylądować na ziemi. –powiedział zimnym głosem który od razu rozpoznała.
-Wiesz nikt cie nie zmuszał  żebyś mnie łapał Malfoy. –odpowiedziała jadowitym tonem gdy już stała bez niczyjej pomocy.
-Wiem, że nie musiałam.
-Dzięki za pomoc Malfoy, ale muszę już iść. –ruszyła ale on złapał ją za ramię –Co?
-Zastanawiałem się czy nie pójdziesz ze mną na kawę.
-Słucham?
-Na kawę Granger. Chcę porozmawiać.
-No dobra. –‘Chyba zwariowałam’ pomyślała odpowiadając.
-Tu niedaleko jest fajna knajpa.
Gdy doszli Malfoy zamówił dwie kawy, a Hermiona  w tym czasie zajęła miejsce.
-Co robisz w tej okolicy? –spytał siadając przy stoliku.
-Mieszkam niedaleko. A ty?
Przypatrywał się jej przez chwilę jak zahipnotyzowany w jej mleczne oczy.
-Co? –zapytała z uśmiechem –Jestem gdzieś ubrudzona?
-Nie… Nie. Po prostu… Wyładniałaś.
-Dziękuję. –powiedziała zarumieniona.
Kelnerka przyniosła kawę a oni siedzieli popijając ją i rozmawiając. Rozmawiali o drobnostkach i o ważnych sprawach.
-Więc twój tata zmarł?
-Tak w Azkabanie. Kilka tygodni po umieszczeniu go tam.
-A co z twoją mamą?
-Ona także nie żyje.
-Przykro mi.
-Mi także… A jak było z tobą?
-Ech… Po bitwie wróciłam do Hogwartu. A teraz pracuję dla Ministerstwa Magii.
-W jakim departamencie pracujesz?
-Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów. A ty?
-Ja pracuję w Świętym Mungu.
-Muszę już iść. –powiedziała Miona dopijając kawę.
-A dasz się jeszcze gdzieś zaprosić?
-Zależy gdzie. –odpowiedziała z uśmiechem.
-Do mnie na kolację.
-O której?
-Tu jest mój adres. –podał jej karteczkę i kontynuował –Bądź o dziewiętnastej.
-Będę punktualnie. Widzimy się wieczorem. –powiedziała po czym wstała i odeszła.
Musi wyglądać olśniewająco. Chodziła więc po sklepach i przymierzyła mnóstwo sukienek. W końcu zdecydowała się na białą, koronkową sukienkę i białe, wysokie szpilki. Do tego wybrała beżową torebkę i bolerko o tym samym kolorze.
Do domu wróciła około siedemnastej. Zaczęła się przygotowywać. Wzięła prysznic, później ubrała zakupioną wcześniej sukienkę i buty oraz rozpuściła włosy. Nałożyła nowy troszkę mocniejszy makijaż. Była gotowa za piętnaście siódma więc ubrała szpilki zarzuciła bolerko wzięła torebkę i wyszła z kamienicy by się deportować.
_______________________________________________
Hejo! Kolejny rozdział przepraszam, że taki krótki. To wszystko przez szkołę. Dużo nauki ale postaram się dodawać dłuższe rozdziały. Komentujcie :D

Rozdział 1



Rozdział 1
Niespodziewane spotkanie

-Miona nie możesz jeszcze zostać? –spytała ruda swoją przyjaciółkę.
-Nie Ginny naprawdę. Rodzice prosili mnie żebym była wcześniej w domu.
-No ale widzimy się za tydzień?
-No jasne. –powiedziała z uśmiechem Hermiona po czym pożegnała się z przyjaciółką  i deportowała przed dom.
-Już jestem! –powiadomiła rodziców.
To dobrze. Nie rozbieraj się. Zaczekaj chwilkę zaraz wychodzimy. –powiedziała jej mama.
Hermiona była zdziwiona ale nie sprzeciwiała się. Po chwili wyszli z domu a pan Granger powiedział.
-No dobrze wsiadajcie do auta.
Jechali około 25 minut. Gdy dojechali na miejsce była tam bardzo ładna i zadbana kamienica. Mogła mieć około 15 lat.
-Em gdzie my jesteśmy? –spytała zdziwiona Miona.
-Ostatnio mówiłaś, że chcesz się wyprowadzić. Jeżeli będzie ci się podobało możesz tutaj zamieszkać. –powiedział ojciec brunetki.
Hermiona była zdziwiona. Szepnęła tylko „Dziękuję”, które usłyszeli jej rodzice. Weszli do kamienicy potem poszli na 1 piętro i weszli do mieszkania numer 6. Rodzice wiedzieli co lubi. Salon był w czerwono-złotych barwach z dużym kominkiem a na środku stał stolik, kanapa i dwie sofy. W kuchni panował kolor beżowy. Pośrodku stał stół z sześcioma krzesłami, przy ścianie stała lodówka i meble z jasnego drewna. Łazienka była koloru błękitnego. Znajdował się tam prysznic, toaleta biała umywalka a nad nią lustro. Były jeszcze dwie sypialnie. Jedna z nich była fioletowa z dużym łóżkiem i szafą na ubrania. Drugi był zielony z mniejszym łóżkiem biurkiem i ładną komodą.
-Tutaj jest pięknie! –krzyknęła Hermiona –Mogę wprowadzić się tu jeszcze dziś?
-Pewnie jeśli tylko chcesz. –powiedziała z uśmiechem pani Granger.
Przeprowadzka nie trwała długo. Wrócili do domu państwa Granger. Hermiona spakowała się za pomocą czarów i z powrotem wrócili do zadbanej kamienicy.
-Tutaj masz klucze. –powiedział pan Granger –Dbaj o siebie.
-Wy o siebie też. –pożegnała się z rodzicami i zaczęła rozpakowywać, oczywiście za pomocą czarów, swoje rzeczy. Skończyła o osiemnastej. Nie była głodna. Postanowiła, że pójdzie na imprezę. Ubrała krótką czarną sukienkę podkreślającą jej atuty i czarne szpilki. Nałożyła mocny makijaż i rozpuściła włosy. Gdyby nie była sobą nie uwierzyłaby, że stoi przed byłą Gryfonką -Hermioną Granger. Kilka minut przed dwudziestą deportowała się obok mugolskiego klubu. Weszła do środka i podeszła do baru. Zamówiła sobie drinka. Najpierw jednego potem drugi, trzeci, czwarty i poszła na parkiet. Tańczyła pół godziny i już schodziła z podestu gdy ktoś złapał ją za rękę. Chciała się wyrwać lecz uścisk był za mocny. Odwróciła się i to co zobaczyła zamurowało ją.
-Zatańczysz? –jednak po chwili Draco Malfoy zrozumiał do kogo mówi. –Granger?
-No tak. Co to już nie mogę wychodzić do klubu?
-Nie, nie… Po prostu jestem zdziwiony. Ty w takim miejscu to do ciebie nie podobne. To co mam cię dalej prosić czy zatańczymy w końcu?
-A nie pobrudzisz się szlamem? –syknęła.
-Zaryzykuję.
-Niech ci będzie.
Tańczyli tak jakby nigdy pomiędzy nimi nie wydarzyło się nic złego. Po godzinie zeszli z parkietu i podeszli do stolika na uboczu. Malfoy zamówił im po drinku. Oboje byli lekko podpici. Nagle blondyn pocałował byłą Gryfonkę. Ta zachowała zdrowy rozsądek i odepchnęła go a później wymierzyła siarczystego liścia w policzek.
-Co to miało być?! –krzyknęła wściekła.
-No co? Nie mów, że ci się nie podobało. –powiedział z szerokim uśmiechem.
-Ty wredny arystokrato! –wrzasnęła po czym wybiegła przed klub i deportowała się do kamienicy, nie zważywszy na to czy jakiś mugol to zobaczy.
-Jak ten kretyn mógł to zrobić?! –była zła.
Chociaż miał rację było to miłe uczucie. ‘I co z tego?’ pomyślała Hermiona ‘To jest Ślizgon!’
<Ale za to jaki> -przemknęła jej myśl przez głowę.
-To nie zmienia faktu, że jest kretynem! –ostatnie zdanie powiedziała na głos.
Była zmęczona dzisiejszym dniem. Przebrała się w piżamę i położyła na łóżku rozmyślając o dzisiejszym zajściu. W końcu zasnęła.
 ________________________________________________________________
Hejcia! Jadę z nową historią. Mam nadzieję dłuższą :D Zostawiajcie komentarze :)