Miniaturka „Mikołajki”
Szósty grudnia to dla wielu
dzieci, młodszych jak i tych starszych, długo wyczekiwany czas. Jednak
dla dwojga wrogów miał być to czas spędzony we wspólnym towarzystwie.
-Nie ma szans żebym pokazał się w tym idiotycznym stroju! –wrzasną na cały głos blondyn, z jednego pokoju do drugiego.
-Ale czy ja cie do tego zmuszam? To McGonagall, Snape i Dumbledore ci kazali założyć ten strój! –odkrzyknęła Hermiona.
-Ale ja w nim wyglądam jak idiota!
-Więc nic się nie zmieniło, Malfoy –mruknęła na tyle głośno tak by Draco to usłyszał.
-I jeszcze na dodatek musiałem trafić z tobą do pary. Merlinie czym ci zawiniłem?
-Życiem Malfoy, życiem.
-Zamknij się w końcu, Granger. Wystarczy mi już, że będę musiał siedzieć z tobą ponad trzy godziny w Mungu.
Po tych słowach pomiędzy
blondynem i brunetką zapadła cisza. Niestety była to krępująca cisza.
Nagle do salonu łączącego dwa pokoje weszli pomysłodawcy całego
przedsięwzięcia. Dumbledore i McGonagall uśmiechali się promiennie,
nawet na twarzy Snape’a gościł cień uśmiechu.
-Jesteście gotowi moi drodzy? –zapytał dyrektor.
-Nigdy się w tym nigdzie nie pokarze! –zawołał Malfoy.
-Pokażesz się i to bez gadania! –odparł Mistrz Eliksirów monotonnym głosem.
-Spójrz na to z drugiej strony, Malfoy. Gorzej niż zwykle nie będziesz wyglądał –dodała Hermiona
wychodząc ze swojej sypialni.
Miała na sobie czerwoną wełnianą
sukienkę, która przy krajach była ozdobiona białym futerkiem. Na nogach
miała bordowe kozaczki pod kolano bez obcasa. Po chwili z drugiego
pokoju wyszedł blondyn w czerwonym stroju świętego Mikołaja, czarnych,
ciężkich kozakach, sztucznej brodzie i czerwonej czapce z pomponem na
końcu. Brunetka na jego widok nie wytrzymała i wybuchła głośnym
śmiechem.
-Myliłam się. Jednak możesz wyglądać jeszcze gorzej –wydusiła pomiędzy salwami śmiechu.
-Bez przesady panno Granger. Pan Malfoy musi się wczuć w role. Później wszystko pójdzie jak po maśle –powiedział pogodnie Albus.
-Nie ma dużo czasu. Malfoy,
Granger prezenty dla dzieci czekają już w Mungu. Malfoy masz być miły
dla tych dzieci –powiedział poważnie Snape.
-Tak jest –odpowiedzieli chórem uczniowie.
-Przemieścicie się za pomocą sieci fiuu. To chyba tyle. Powodzenia –rzekła profesor McGonagall.
Nikt już nic nie mówił. Draco i
Hermiona po kolei znikali w zielonych płomieniach kominka, krzycząc
„Święty Mung”. Wylądowali w gabinecie dyrektora szpitala, który już na
nich czekał.
-Witam was! Nazywam się Christian Smith. Jestem dyrektorem tego szpitala –przedstawił się mężczyzna.
-Hermiona Granger.
-Draco Malfoy.
-Miło mi was poznać. Wiele o was
słyszałem. Ale nie teraz o tym. Chyba wiecie po co tu jesteście. Worek z
prezentami czeka na was w recepcji. Czy macie jakieś pytania?
-Nie –odpowiedzieli równocześnie.
-Wspaniale. W takim razie do zobaczenia –uśmiechnął się.
Brunetka i blondyn opuścili
gabinet i udali się do recepcji. Po kilku minutach byli już na oddziale
pediatrycznym. Korytarz, którym podążali był kolorowy i bardzo różnił
się od tych białych w pozostałej części szpitala. Szli w ciszy,
pokonując kolejne metry holu. W końcu dotarli do sali, w której, o tej
porze, były wszystkie dzieci z tego oddziału. Oboje wzięli głębokie
oddechy i po kolei weszli do środka. Od razu rozległy się podniecone
głosy.
-Ho, ho, ho! Kto w tym roku był grzeczny? –zapytał Draco niskim głosem, kładąc worek z prezentami na ziemi.
-Ja! –rozległ się krzyk wszystkich dzieciaków.
-Więc zasłużyliście na prezenty? –dopytywał.
-Tak!
Blondyn usiadł na kanapie i
poprosił do siebie pierwsze dziecko, które natychmiast wskoczyło mu na
kolana. Draco zmieszał się trochę, ale nie dał tego po sobie poznać.
Szybko opamiętał się i zapytał co chłopiec chciałby dostać. Hermiona ze
zdziwieniem przyglądała się tej scenie. Przecież pierwszy raz widziała
Ślizgona zwracającego się do dzieci w tak miły sposób. Jednak gdy
poczuła na sobie jego wzrok, od razu się zarumieniła. Malfoy uśmiechną
się nieznacznie pod sztuczną brodą, czego niestety brunetka nie
zauważyła.
-Czy możesz zajrzeć do mojego,
czerwonego worka i poszukać czy jest tam jakaś paczka z podpisem Steve
Nexlous? –zapytał życzliwym tonem.
-Oczywiście –powiedziała, wykonując czynność.
Po chwili z uśmiechem i dużą
paczką w rękach podeszła do Draco i małego bruneta. Mężczyzna odebrał od
niej pakunek i podał go chłopczykowi. Tak właśnie minęły, Draco i
Hermionie, prawie dwie godziny. Później siedzieli jeszcze trochę z
dziećmi w świętym Mungu. Gdy mieli wracać udali się do gabinetu Smitha.
-Skończyliście? –zapytał z szerokim uśmiechem dyrektor szpitala.
-Tak –odparł krótko blondyn.
-Więc czas się pożegnać. Życzę
wam pomyślnej nauki. A ja uciekam do pracy –mężczyzna uściskał
prefektom
dłonie po czym wyszedł z gabinetu.
Blondyn, który trzymał proszek
fiuu, podszedł do brunetki i wyciągnął go w jej stronę. Ta ze
zdziwieniem popatrzyła na niego. Gdy oprzytomniała, podtrzymała jedną
ręką od spodu woreczek, dotykając przy tym dłoni blondyna, a drugą
biorąc garść prochu. Szybko podeszła do kominka, by po chwili zniknąć w
zielonych płomieniach. Kilka sekund po niej, pojawił się w salonie
prefektów naczelnych w Hogwarcie.
-Trzeba zawiadomić nauczycieli –powiedziała siadając na kanapie.
-Wyślę im moją sowę. Chyba, że chcesz biegać po Hogwarcie, Granger? –spytał.
-Lepiej idź im wysłać tą wiadomość –mówiąc to, zdęła kozaki i położyła się wygodnie, zamykając oczy.
Malfoy szybko uporał się z
wysłaniem listu, po czym zaczął zdejmować z siebie strój świętego
Mikołaja. Jednak nie mógł sobie poradzić z guzikami swetra. W końcu nie
wytrzymał i zaklął szpetnie. Hermiona, która słyszała jak blondyn
wścieka się na ubranie, roześmiała się.
-Chodź tu Malfoy! Bo zaraz rozerwiesz ten niewinny sweter! –rzekła tak głośno by ją usłyszał.
-Chcesz mnie rozbierać? –zapytał wchodząc do salonu z uniesioną brwią.
-A nawet jeśli to co? Nie mogę?
-Mam wątpliwości. Jeżeli będziesz chciała mnie wykorzystać do jakichś twoich sennych, niegrzecznych fantazji to…
-To zrobiłabym to już dawno –dokończyła za niego, podchodząc w jego stronę.
-No to zaryzykuję. Odepnij te guziki bo mnie zaraz coś trafi –powiedział wskazując na swoją klatkę piersiową.
Powoli i zręcznie zaczęła
odpinać każdy guzik grubego ubrania, nawet nie patrząc na blondyna. Nie
wiedziała co jej strzeliło do głowy żeby pomagać mu w taki sposób. W
pewnym momencie z holu, który prowadził do wyjścia zaczęły dochodzić
głosy. Prefekci natychmiast odskoczyli od siebie.
-Widzę, że już zajęliście się sobą –powiedział Snape.
-Nie po to tutaj przyszliśmy, żeby sprawdzać co robią panna Granger i pan Malfoy - powiedziała Minerva.
-Jak wam poszło moi drodzy? –zapytał z uśmiechem Dumbledore.
-Świetnie. Wszystkie dzieci były takie szczęśliwe –odparła Hermiona.
-Wyśmienicie. No, ale nie byliście na kolacji. Przysłać do was skrzata z czymś do jedzenia? –kontynuował starzec.
-Z wielką chęcią. Jeżeli to nie jest problem oczywiście –rzekła brunetka.
-Żaden. Za chwilę dostaniecie
coś ciepłego. Tym czasem się pożegnamy. Dobranoc –powiedział dyrektor i
ruszył do wyjścia, a za nim Snape i McGonagall.
Gdy Hermiona i Draco zostali
sami w pomieszczeniu nie wytrzymali i głośno wybuchli śmiechem. Po
chwili jednak wyczerpani opadli na kanapę, a przed nimi jak na zawołanie
pojawił się skrzat, który zostawiwszy jedzenie na stole zniknął tak
szybko jak się pojawił. Dwójka uczniów zaczęła jeść, śmiejąc się i
żartując tak jakby te wszystkie lata nienawiści były niczym. Po
skończonym posiłku odesłali naczynia do hogwardzkiej kuchni.
-Zostały jeszcze trzy guziki –zauważył blondyn.
Hermiona przewróciła tylko
oczami i przybliżyła się do blondyna. Odpięła je zwinnie i już chciała
się odsunąć jednak coś jej nie pozwoliło. Tym „czymś” była ręka Dracona
trzymającą ją w pasie. Popatrzyła w jego stalowe oczy i nawet nie
wiedząc które z nich to zainicjowało, zaczęli się całować. Ona wplotła
palce w jego włosy, a on przysunął ją do siebie jeszcze bardziej by
pogłębić pocałunek. Nie przerywając pocałunku położyli się na kanapie
tak, że on leżał na niej. Jednak wszystko co piękne kiedyś musi się
skończyć. Hermiona jakby opamiętała się i delikatnie odepchnęła go od
siebie.
-To nie powinno się zdarzyć. Przepraszam –powiedziała cicho i biegiem uciekła do swojej sypialni.
Zamknęła drzwi i poszła wziąć
szybko prysznic, a następnie położyła się spać. Blondyn w tym samym
czasie klnąc pod nosem wyrzucał sobie, że mógł to inaczej zaplanować.
*************
Następny tydzień minął dwójce
prefektów na unikaniu siebie nawzajem. Dokładniej to Hermiona unikała
Draco, bo gdy ten chciał porozmawiać natychmiast uciekała w inne
miejsce. Jednak jak w każdą drugą niedzielę miesiąca było organizowane
wyjście do Hogsmeade. Hermiona postanowiła trochę odpocząć. Widziała jak
Malfoy wychodzi, więc na pewno udał się do miasteczka. Wygodnie ułożyła
się na kanapie i zaczęła czytać. Jednak gdy była w połowie lektury
usnęła. Musiała spać dobrych kilka godzin bo obudził ją blondyn, który
wrócił z wioski. Pochylił się nad nią i delikatnie musnął jej usta
swoimi na co dziewczyna zamruczała. Jednak kiedy dotarło do niej, że
oprócz prefektów mogą tu wchodzić tylko nauczyciele, poderwała się do
pozycji siedzącej.
-Co ty do cholery wyprawiasz? –wrzasnęła wściekła.
-Budzę cię –odparł, wzruszając ramionami.
-A nie mogłeś mnie obudzić tak normalnie?
-Co miałem cię szarpnąć za ramiona i wyjść bo nie chcesz mnie widzieć?! –powiedział głośniej, zaczynając się denerwować.
-Mogłeś tak zrobić! Poza tym nikt nie kazał Ci mnie budzić! –krzyknęła.
-Czyli to moja wina?! To, że chciałem przez cały tydzień porozmawiać też jest moją winą?! –wrzasnął.
-Tak, bo gdyby tamtego wieczoru nie…
-Och, nie gadaj już tyle! –powiedział i wpił się w jej usta.
Hermiona jak w transie oddawała
pocałunek. Był subtelny, ale namiętny, wyrażał ich wszystkie emocje. Po
chwili oderwali się od siebie.
-Przepraszam –powiedzieli równocześnie.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać przez ten cały tydzień? –zapytała.
-Bądź ze mną. Bądź moją, a ja będę twoim –rzekł łapiąc ją za ręce.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Powiedz… Tak –poprosił.
-Tak –rzuciła się w jego ramiona.
________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale w niedziele i wczoraj nie miałam czasu. Mam nadzieję, że się nie obrazicie na mnie :*
I niestety mam złą wiadomość: Nie pojawi się nowe opowiadanie. Przykro mi bardzo, ale mam straszne urwanie głowy w szkole. Wystawianie ocen i wgl. Przepraszam Was jeszcze raz. Postaram się wrzucić tutaj coś od czasu do czasu.
Pozdrawiam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz