Rozdział 13
Draco Malfoy- ojciec Maddison.
Draco Malfoy- ojciec Maddison.
Szła powolnym krokiem jedną z opustoszałych ulic Londynu. Myślała co mu powie, gdy już się z nim spotka. Maddison miała zostać u swoich dziadków jeszcze około trzy godziny więc miała sporo czasu na ich rozmowę. Zastanawiała się jeszcze pół godziny, gdy dotarła już do Munga gdzie Blondyn miał właśnie swój dyżur. Przeszła przez szybę i od razu znalazła się w ogromnym, białym pomieszczeniu. Bez wahania podeszła do recepcji.
-Dzień dobry. Gdzie znajdę magomedyka Malfoya?–zapytała grzecznie.
-Dzień dobry. W tym momencie powinien być w swoim biurze. Trzecie piętro pokój numer dwa. –odpowiedziała z uśmiechem młoda kobieta.
-Dziękuję. –po tych słowach dziewczyna podążyła w stronę biura Dracona.
Szła powoli po schodach w myślach układając przebieg rozmowy. Wchodziła już na korytarz, w którym był jej cel, gdy zobaczyła blond czuprynę. Od razu ją rozpoznała.
-Draco! Draco poczekaj! –zawołała do mężczyzny, który odwrócił się słysząc jej wołanie.
-Hermiona? Co ty tutaj robisz? –zapytał zdziwiony widząc idącą w jego stronę brunetkę.
-Musimy porozmawiać. To jest ważne. Chodzi o Maddison. –powiedziała stając koło niego.
-Coś jej się stało? –spytał z przerażeniem.
-Nie, nie. Spokojnie. Możemy porozmawiać w jakimś ustronnym miejscu?
-Jasne chodź. Porozmawiamy w moim biurze. –rzekł łapiąc Mione za rękę, która o dziwo nie protestowała tylko ścisnęła ją mocno.
Nie szli zbyt długo. Gdy tylko dotarli do pomieszczenia, które Draco miał na własność Hermiona niechętnie puściła jego rękę i usiadła na wskazanej przez niego kanapie.
-Napijesz się czegoś? –zapytał.
-Poproszę wodę. Jestem trochę podenerwowana. –powiedziała i kiedy dostała od blondyna ciecz od razu upiła łyk. Westchnęła cicho i powiedziała –Rozmawiałam wczoraj wieczorem z Madd. Zauważyła podobieństwo między wami. Ona już wie. Wie, że jesteś jej ojcem. –Na te słowa Malfoy zakrztusił się pitą przez siebie wodą.
-Jak? –spytał siadając koło brunetki.
-Zapytała się czy jesteś jej ojcem. Nie chciałam jej już dłużej okłamywać. Przepraszam. –ostatnie słowo powiedziała już ciszej.
-Hermiona ty nie masz mnie za co przepraszać.
-Co? Przecież mieliśmy powiedzieć jej razem. Nie jesteś na mnie zły? –zapytała lekko zdziwiona. Myślała, że będzie się na nią wściekał.
-Oczywiście, że nie. Nie mam za co. Chyba powinienem Ci podziękować.
-Podziękować?
-Nie musiałaś jej mówić, że jestem jej ojcem, a jednak nie ukryłaś przed nią tej prawdy. Ale chyba nie po to tylko tu przyszłaś?
-Masz rację. Jest jeszcze jedna sprawa. Madison przywiązała się już do Ciebie, ale co do tego chyba nie masz wątpliwości. No i powiedziała, że chciałaby mieszkać w Londynie.
-Chodzi o mieszkanie? Bo jeżeli tak to…
-Nie, to nie o to chodzi. Będziemy mieszkać w moim dawnym mieszkaniu. Były tam dwa pokoje. Zmieścimy się tam.
-Więc o co chodzi?
-Chciałabym żebyś spędzał nią więcej czasu. Jeżeli to jest oczywiście możliwe.
-No pewnie! Nawet nie musisz mnie pytać! –powiedział z uśmiechem na twarzy –Kiedy się przeprowadzacie?
-Jak dobrze wszystko pójdzie to jutro.
-Pomóc Wam?
-Jeżeli tylko masz czas. –powiedziała mile zaskoczona.
-To o której mam być?
-Hmm… dwunasta Ci odpowiada? –na to tylko przytaknął głową. –No to ustalone. Ile masz jeszcze dyżur?
-Mmm… Jeszcze 15 minut. –powiedział patrząc na zegarek.
-Chciałbyś odebrać ze mną Madd od moich rodziców?
-Jasne.
-No to spotkamy się za 15 minut w tej kawiarni naprzeciwko Munga. Okay?
-Okay. –po tych słowach oboje wyszli z gabinetu Dracona.
Hermiona z uśmiechem na twarzy skierowała się w stronę wyjścia. Teraz obawiała się tylko jednego, a mianowicie rozmowy pomiędzy Maddison a Draco. W zamyśleniu doszła do kawiarni i zajęła jeden ze stolików na tarasie. Zamówiła sobie cappuccino i czekała aż Malfoy skończy obchód. "On się cały czas zmienia. A już myślałam, że znam go dobrze. Widocznie się pomyliłam. Merlinie za niedługo dostanę paranoi! Cały czas o nim myślę!"
-O czym tak zawzięcie rozmyślasz? –zapytał obiekt bitwy jej myśli.
-Tak w sumie to… o niczym. Z resztą nie ważne. –na jej policzkach wykwitły małe rumieńce co nie uszło uwadze mężczyzny.
-Już się tak nie rumień. –powiedział ze szczerym uśmiechem –Kiedy idziemy po Madison?
-Chciałam jeszcze zobaczyć jak się trzyma moje mieszkanie. Możesz tam ze mną pójść proszę?
-Pewnie.
-No to idziemy.
Po tych słowach Draco rzucił na stolik mugolskie pieniądze płacąc za kawę Hermiony, chwycił ją za rękę i poprowadził do ciemnego zaułka. Mieszkanie które dostała Miona od rodziców było dość daleko od Munga więc musieli się tam teleportować. Wprowadził ich do jakiejś ciemnej ulicy, rozejrzał się dookoła i po chwili stali już przed starą, ale zadbaną kamienicą. Wyszli po schodach na pierwsze piętro. Granger wygrzebała z torebki klucze i weszli do mieszkania numer 6. Poza tym, że wszędzie był kurz to wszystko wyglądało tak samo jak wtedy gdy przeprowadziła się do Dracona. Mimowolnie uśmiechnęła się na to wspomnienie. Machnęła raz różdżką i pozbyła się kurzu z całego domu.
-Nic się tutaj nie zmieniło. –powiedziała wchodząc do swojej dawnej sypialni –No ale zbliża się już szesnasta. Trzeba się zbierać po Madd. Idziemy?
-Mhm… -przytaknął. Wyszli na korytarz, Hermiona zamknęła drzwi na klucz a Draco sprawdził czy nikt ich nie widzi i rzekł: –Złap mnie za rękę.
Miona zawahała się chwilę, ale chwyciła wyciągniętą w jej stronę dłoń Dracona. Poczuła szarpnięcie w okolicy pępka a po chwili stali już przed domem państwa Granger.
-Skąd ty wiedziałeś gdzie…
-Nieważne. Idziemy?
-Tak. –powiedziała puszczając jego dłoń i ruszając w stronę drzwi. Zapukała trzykrotnie, a w chwilę potem ujrzała w progu swoją mamę.
-Cześć mamo!
-Hermiona! A ten młody człowiek to…
-Draco Malfoy. Ojciec Maddison. –uzupełniła Miona.
-Dzień dobry! –przywitał się z uśmiechem blondyn.
-Dzień dobry! Wejdźcie. –powiedziała Jean robiąc miejsce w przejściu tak by mogli wejść do mieszkania.
-Nie mamo. Nie dzisiaj. Ja muszę wracać do Los Angeles. Madd! –zawołała na widok biegnącej do niej córki.
-Mamusia! –rzuciła się na szyję swojej rodzicielki. Gdy zauważyła Draco trochę się zmieszała, ale kiedy zobaczyła, że kuca i wyciąga w jej stronę swoje ręce od razu się do niego przytuliła.
-Madd, pożegnaj się z babcią i dziadkiem. Musimy już iść.
~~~***~~~
-Chodź musimy porozmawiać. We trójkę. –Hermiona zwróciła
się do Malfoya i razem z ich córką weszli do środka –Madd chodź tutaj
potem się pobawisz.
-O co chodzi? Coś źle zrobiłam? –spytała lekko przestraszona Maddison.
-Nie malutka. –odpowiedziała z uśmiechem Mionka –Siadajcie.
Blondynka usiadła na dużym fotelu natomiast Draco i Hermiona na jednej kanapie. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwała Maddison.
-Dlaczego chcieliście ze mną rozmawiać? Chodzi o to, że… -tu nie wiedziała co powiedzieć –O to czego się dowiedziałam?
-Tak. –odparła brunetka.
-Emm… A jak mam do Ciebie mówić? –Madd zwróciła się do Malfoya.
-Jeżeli tylko chcesz możesz mi mówić tato. –rzekł od razu z uśmiechem który niebieskooka odwzajemniła.
-Chcemy się tylko dowiedzieć kiedy się zorientowałaś. –powiedziała Miona.
-Niedawno. Po prostu… tata przebywał z nami dość często. A poza tym… jesteśmy do siebie bardzo podobni. Włosy, oczy…
Po słowach wypowiedzianych przez małą nastała cisza. Każde z nich zastanawiało się nad czymś innym. W końcu odezwała się Hermiona.
-Draco nie wie jak masz na drugie imię, a ty nie wiesz po kim je masz. Narcyza to imię mamy Draco. –na te słowa blondyni zdziwili się jak nigdy. Malfoy był zdziwiony, że brunetka zdecydowała się na takie imię, a Madd, że nosi imię swojej zmarłej babci. Dowiedziała się, że Narcyza nie żyje podczas jednego ze spacerów na którym była z rodzicami. Pamiętała gdy zapytała Draco o jego rodzinę, a on powiedział, że nie ma już nikogo na tym świecie z osób których kochał.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? –zapytał spokojnie Malfoy.
-Ja… przepraszam. –szepnęła brunetka.
Maddison w jednych chwili zeskoczyła z fotela i usiadła między swoimi rodzicami przytulając najpierw Mione, a potem Draco.
-Em… A czy to przeze mnie? To przeze mnie nie jesteście razem? –zapytała siadając na swoim poprzednim miejscu.
-Nie malutka. To nie jest Twoja wina i nawet tak nie myśl. –zapewnił ją blondyn kucając przy niej.
-Twój tatuś ma rację. To nie Twoja wina. Po prostu taka była nasza decyzja. –popatrzyła niepewnie na Dracona przepraszającym wzrokiem.
-A ja mam nową misję. –powiedział przytulając obie –Muszę dopilnować by takie dwie panie były w życiu szczęśliwe.
-O co chodzi? Coś źle zrobiłam? –spytała lekko przestraszona Maddison.
-Nie malutka. –odpowiedziała z uśmiechem Mionka –Siadajcie.
Blondynka usiadła na dużym fotelu natomiast Draco i Hermiona na jednej kanapie. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwała Maddison.
-Dlaczego chcieliście ze mną rozmawiać? Chodzi o to, że… -tu nie wiedziała co powiedzieć –O to czego się dowiedziałam?
-Tak. –odparła brunetka.
-Emm… A jak mam do Ciebie mówić? –Madd zwróciła się do Malfoya.
-Jeżeli tylko chcesz możesz mi mówić tato. –rzekł od razu z uśmiechem który niebieskooka odwzajemniła.
-Chcemy się tylko dowiedzieć kiedy się zorientowałaś. –powiedziała Miona.
-Niedawno. Po prostu… tata przebywał z nami dość często. A poza tym… jesteśmy do siebie bardzo podobni. Włosy, oczy…
Po słowach wypowiedzianych przez małą nastała cisza. Każde z nich zastanawiało się nad czymś innym. W końcu odezwała się Hermiona.
-Draco nie wie jak masz na drugie imię, a ty nie wiesz po kim je masz. Narcyza to imię mamy Draco. –na te słowa blondyni zdziwili się jak nigdy. Malfoy był zdziwiony, że brunetka zdecydowała się na takie imię, a Madd, że nosi imię swojej zmarłej babci. Dowiedziała się, że Narcyza nie żyje podczas jednego ze spacerów na którym była z rodzicami. Pamiętała gdy zapytała Draco o jego rodzinę, a on powiedział, że nie ma już nikogo na tym świecie z osób których kochał.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? –zapytał spokojnie Malfoy.
-Ja… przepraszam. –szepnęła brunetka.
Maddison w jednych chwili zeskoczyła z fotela i usiadła między swoimi rodzicami przytulając najpierw Mione, a potem Draco.
-Em… A czy to przeze mnie? To przeze mnie nie jesteście razem? –zapytała siadając na swoim poprzednim miejscu.
-Nie malutka. To nie jest Twoja wina i nawet tak nie myśl. –zapewnił ją blondyn kucając przy niej.
-Twój tatuś ma rację. To nie Twoja wina. Po prostu taka była nasza decyzja. –popatrzyła niepewnie na Dracona przepraszającym wzrokiem.
-A ja mam nową misję. –powiedział przytulając obie –Muszę dopilnować by takie dwie panie były w życiu szczęśliwe.
~~~***~~~
Siedziała na ławce patrząc jak blondyn bawi się ze
stalowooką w ogrodzie. Oni są tacy podobni. Ale jeżeli wygląda jak on to
charakterek ma po mnie. –pomyślała z uśmiechem. Nie zauważyła nawet
kiedy mężczyzna i ich córka usiedli koło niej.
-Ziemia do mamusi! –zawołała Madd machając małą rączką przed twarzą Hermiony.
-Yyy… Przepraszam zamyśliłam się. –powiedziała brunetka wracając do rzeczywistości.
-Miona! Maddison! Już jesteśmy! –zawołała Parvati z salonu.
-Ciocia!! –krzyknęła rozradowana blondynka w biegnąc w stronę domu.
-Masz zamiar ich uprzedzić dzisiaj czy powiesz przed samą przeprowadzką? –zapytał Draco Mionę.
-Powiem im teraz. –po tych słowach zobaczyła w progu balkonu Deana z Maddison na rękach. Mulat nieco się zmieszał, ale wypuścił małą z uścisku.
-Jeżeli skrzywdzisz je jeszcze raz to nie wiem co Ci zrobię. –zwrócił się do Malfoya.
-Dean! –skarciła do Granger.
-Nie Miona, spokojnie. Wiesz Thomas… Nie mam zamiaru tego zrobić drugi raz. –popatrzył na brunetkę na co ta mimowolnie się uśmiechnęła. –Ja już się zbieram.
-Nieeee!!!! Jeszcze niee... Proszę –zawołała blondynka wskakując Draconowi na ręce.
-Muszę Madd, ale wiesz co? Zobaczymy się jutro. –rzekł z uśmiechem po czym wypuścił małą ze swoich uścisków i ruszył do drzwi razem z Mioną.
-Przepraszam Cię za zachowanie Deana. –powiedziała gdy wychodzili z salonu.
-Nie masz za co Hermiono. Wybierasz się na ślub Pansy i Diabła? –zapytał.
-Tak. A ty?
-Też. Jestem świadkiem Blaisa.
-A mnie porosiła Pan.
-W takim razie do zobaczenia. –pocałował ją w policzek i zniknął za drzwiami.
Miona stała jeszcze chwilę lekko oszołomiona trzymając miejsce na którym przed chwilą spoczywały usta blondyna. Gdy ją pocałował poczuła się dziwnie, a przez jej ciało przeszły dreszcze. Kiedy się otrząsnęła wróciła na ogród.
-Musimy porozmawiać we trójkę. –zwróciła się do Thomasów, a potem do córki –Madd! Idź pobaw się chwilkę w swoim pokoju.
-O co chodzi Miona? –zapytała z lekkim uśmiechem Parvati.
-Ja i Madd chciałybyśmy wrócić do Londynu. –odparła Granger.
-Do niego? –zapytał mulat.
-Nie. Dean ja wiem, że ty się o nas martwisz…
-Ja też! –dodała Vati.
-Tak. Wiem, że oboje martwicie się o nas. Madd i mnie, ale… Ja chcę żeby mała miała ojca.
-Co chcesz przez to powiedzieć? –zapytał Thomas.
-Ona wie, że Dracon jest jej tatą. Domyśliła się, a my nie chcieliśmy jej już oszukiwać. Teraz zdecydowaliśmy, że będą się częściej widywać.
-Kiedy? –spytała Parvati.
-Jutro. Spokojnie Draco powiedział, że nam pomoże w przeprowadzce. Zamieszkamy w moim starym mieszkaniu.
-Ale wiesz, że cokolwiek by się nie działo możesz na nas liczyć? –upewnił się mężczyzna.
-No pewnie, że wiem! –rzekła z uśmiechem.
Wieczór minął im już spokojnie. Hermiona jednak nie mogła zapomnieć o dzisiejszym pocałunku i zastanawiała się dlaczego tak zareagowała. W nocy spała spokojnie nie wiedziała, że pewien blond włosy arystokrata cały czas myśli jak ją odzyskać...
-Ziemia do mamusi! –zawołała Madd machając małą rączką przed twarzą Hermiony.
-Yyy… Przepraszam zamyśliłam się. –powiedziała brunetka wracając do rzeczywistości.
-Miona! Maddison! Już jesteśmy! –zawołała Parvati z salonu.
-Ciocia!! –krzyknęła rozradowana blondynka w biegnąc w stronę domu.
-Masz zamiar ich uprzedzić dzisiaj czy powiesz przed samą przeprowadzką? –zapytał Draco Mionę.
-Powiem im teraz. –po tych słowach zobaczyła w progu balkonu Deana z Maddison na rękach. Mulat nieco się zmieszał, ale wypuścił małą z uścisku.
-Jeżeli skrzywdzisz je jeszcze raz to nie wiem co Ci zrobię. –zwrócił się do Malfoya.
-Dean! –skarciła do Granger.
-Nie Miona, spokojnie. Wiesz Thomas… Nie mam zamiaru tego zrobić drugi raz. –popatrzył na brunetkę na co ta mimowolnie się uśmiechnęła. –Ja już się zbieram.
-Nieeee!!!! Jeszcze niee... Proszę –zawołała blondynka wskakując Draconowi na ręce.
-Muszę Madd, ale wiesz co? Zobaczymy się jutro. –rzekł z uśmiechem po czym wypuścił małą ze swoich uścisków i ruszył do drzwi razem z Mioną.
-Przepraszam Cię za zachowanie Deana. –powiedziała gdy wychodzili z salonu.
-Nie masz za co Hermiono. Wybierasz się na ślub Pansy i Diabła? –zapytał.
-Tak. A ty?
-Też. Jestem świadkiem Blaisa.
-A mnie porosiła Pan.
-W takim razie do zobaczenia. –pocałował ją w policzek i zniknął za drzwiami.
Miona stała jeszcze chwilę lekko oszołomiona trzymając miejsce na którym przed chwilą spoczywały usta blondyna. Gdy ją pocałował poczuła się dziwnie, a przez jej ciało przeszły dreszcze. Kiedy się otrząsnęła wróciła na ogród.
-Musimy porozmawiać we trójkę. –zwróciła się do Thomasów, a potem do córki –Madd! Idź pobaw się chwilkę w swoim pokoju.
-O co chodzi Miona? –zapytała z lekkim uśmiechem Parvati.
-Ja i Madd chciałybyśmy wrócić do Londynu. –odparła Granger.
-Do niego? –zapytał mulat.
-Nie. Dean ja wiem, że ty się o nas martwisz…
-Ja też! –dodała Vati.
-Tak. Wiem, że oboje martwicie się o nas. Madd i mnie, ale… Ja chcę żeby mała miała ojca.
-Co chcesz przez to powiedzieć? –zapytał Thomas.
-Ona wie, że Dracon jest jej tatą. Domyśliła się, a my nie chcieliśmy jej już oszukiwać. Teraz zdecydowaliśmy, że będą się częściej widywać.
-Kiedy? –spytała Parvati.
-Jutro. Spokojnie Draco powiedział, że nam pomoże w przeprowadzce. Zamieszkamy w moim starym mieszkaniu.
-Ale wiesz, że cokolwiek by się nie działo możesz na nas liczyć? –upewnił się mężczyzna.
-No pewnie, że wiem! –rzekła z uśmiechem.
Wieczór minął im już spokojnie. Hermiona jednak nie mogła zapomnieć o dzisiejszym pocałunku i zastanawiała się dlaczego tak zareagowała. W nocy spała spokojnie nie wiedziała, że pewien blond włosy arystokrata cały czas myśli jak ją odzyskać...