„Śmierć przychodzi w niespodziewanym
momencie”
Od nawrotu choroby Maddison minęło ponad
sześć tygodni. Dzisiaj był 22 września, piątek. W ciągu tego czasu trochę się
zmieniło. Miona dostała pracę jako sekretarka zastępcy szefa Departamentu
Przestrzegania Prawa Czarodziejów, a Ginny i Harry dowiedzieli się, że zostaną
rodzicami po raz drugi. Gdy brunetka obudziła się, przez okno wpadały
wrześniowe promienie słońca, a zegarek wskazywał kilka minut przed siódmą.
Wstała z łóżka i ruszyła do łazienki. Nałożyła sobie lekki makijaż, po czym
ubrała się we wcześniej przygotowane ubrania. Zjadła śniadanie, a następnie,
zakładając jesienny płaszczyk, wyszła z mieszkania. Piętnaście minut później
jechała windą na właściwe piętro. Za pięć ósma siedziała przed swoim biurkiem.
-Dzień dobry, Hermiono! –przywitał ją jej
pracodawca.
W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej
Finch-Fletchley zaproponował by mówili sobie po imieniu. Ze względu, że znali
się ze szkoły, było mu trochę niezręcznie zwracać się do niej po nazwisku.
-Dzień dobry, Justin! –odpowiedziała z
uśmiechem.
-Czy mogę liczyć na dobrą kawę?
-Oczywiście! Będziesz ją miał na biurku za
pięć minut. Tam leży już też twoja korespondencja.
Po
tej krótkiej wymianie zdań oboje wrócili do swoich obowiązków.
~~~~***~~~~
O piątej po południu Hermiona, żegnając się
ze swoim szefem, wyszła z biura. Gdy była już poza ministerstwem deportowała
się do Draco, u którego od kilku dni była Maddison. Podeszła do wielkich drzwi
wejściowych i zastukała kołatką trzy razy. Po chwili w powitała ją córka z
Draconem.
-Mamo, a wiesz jak z tatą było super!
Byliśmy w górach i byliśmy na Pokątnej. –opowiadała przytulając się do jednej z
nóg swojej rodzicielki.
-Widzę, że Ci się podobało. –uśmiechnęła
się biorąc córkę na ręce –Cześć Draco!
-Witaj Hermiono. Napijesz się czegoś?
–odpowiedział wpuszczając brunetkę do środka.
-Nie, dziękuję. Ja tylko na chwilę.
Przyszłam po Madd i znikamy. Chciałam zrobić jeszcze zakupy. Masz dzisiaj
dyżur?
-Tak. Dzisiejszą noc. Jutro mam całą dobę
wolną, a potem na dzień. –rzekł prowadząc je do salonu.
-Gdzie są rzeczy małej?
-U góry. Poczekajcie tutaj, a ja je
przyniosę.– po tych słowach Draco zniknął na klatce schodowej.
Maddison zaczęła opowiadać mamie ze
szczegółami co razem ze swoim tatą robili w ciągu ostatnich kilku dni. Przez
cały czas blondynka miała wielki uśmiech na ustach. Pięć minut później Malfoy
przyniósł ubranka Madd. Po długich zapewnieniach ze strony blondyna, że na
pewno je jutro odwiedzi pożegnali się ze sobą. Hermiona z córką deportowały się
na tyły dziurawego kotła. Ruszyły do jednego ze sklepów na pokątnej by kupić
coś do jedzenia, a potem wróciły do swojego mieszkania.
-Kochanie idź umyj rączki. Możesz pooglądać
telewizję jeżeli chcesz. Ja pójdę zrobić kolację bo ciocia Ginny jest na
wyjeździe i zaprosiłam wujka Harry’ego z Jamesem na kolację. –powiedziała
Hermiona.
-Dobrze mamusiu! –i Maddison zniknęła za
drzwiami łazienki.
Brunetka zaniosła zakupy do kuchni, a
następnie umywszy ręce wzięła się za robienie posiłku.
~~~~***~~~~
O
pół do siódmej w mieszkaniu Hermiony i Maddison pojawił się Potter wraz z
synem. Chwilę później całą czwórką siedzieli przy stole zajadając się sałatką z
tuńczykiem i ziemniaczkami popijając ją herbatą.
-Miona, jak w pracy? Mamy niby tak blisko
biura, a nie widujemy się za często. –uśmiechnął się Potter.
-A wielka szkoda. W pracy jak w pracy.
Justin jest wymagający, ale bez przesady. A u Ciebie? Nadal uważasz, że
Kingsley wysyła na szkolenia tępych i niedouczonych małolatów? I, że tylko tym
starszym możesz w pełni zaufać?
-No pewnie. Phi… Ostatnio znowu podrzucił
mi jakichś bezmózgowców. Musiałem im tłumaczyć wszystko po trzy razy bo nie
chciało im się słuchać. –oburzył się Harry, przy czym zrobił śmieszną minę.
Hermiona, Maddison i James nie mogli
wytrzymać i wybuchli głośnym śmiechem. Po skończonej kolacji, dzieci poszły się
pobawić, a dorośli wzięli się za sprzątanie. Cały wieczór minął im w przyjemnej
atmosferze. Co jakiś czas śmiali się głośno. O dziewiątej Harry i James
podziękowali za gościnę i deportowali się na Grimmauld Place 12. Maddison, pod
okiem swojej mamy, wzięła kąpiel, a potem przebrana w cieplutką piżamkę i
poszła spać. Hermiona natomiast zrobiła sobie gorącą czekoladę, wzięła gruby
koc i usadowiła się na kanapie. Włączyła pierwszy lepszy kanał. Trafiła na „Pamiętnik
Księżniczki”. Uśmiechnęła się pod nosem. Otuliła się szczelnie kocem, popijając
czekoladę oglądała film. Pół godziny później odstawiła pusty już kubek na
stolik. Gdy film się skończył wyłączyła telewizję i niechętnie poszła do swojej
sypialni. Przebrała się w piżamę oraz położyła spać.
~~~~***~~~~
Sobota, to ten dzień, który chyba każdy
uwielbia. Miona obudziła się dosyć późno. Było pół do dziesiątej gdy wstała z łóżka.
Z salonu było słychać śmiech Maddison, co oznaczało, że oglądała swoją ulubioną
kreskówkę. Jak co tydzień. Brunetka wzięła odpowiednie ubrania i poszła do
łazienki się odświeżyć.
-Dzień dobry, Madd. Zaraz zrobię śniadanie
tylko troszkę się ogarnę. –powiedziała przechodząc przez salon.
-Dobrze, mamusiu! –zawołała śmiejąc się od
ucha do ucha.
Hermiona wzięła szybki prysznic, a potem
umalowała się, wysuszyła włosy i ubrała. Kiedy
wyszła z łazienki od razu skierowała się do kuchni by przyrządzić śniadanie.
Pół godziny później razem ze swoją córką pałaszowały jajecznicę na bekonie
popijając cieplutką herbatą. Następne kilka godzin Hermiona spędziła na
sprzątaniu mieszkania, a blondyneczka na zabawie lalkami. Za dwadzieścia
czwarta rozległ się dzwonek do drzwi.
-Draco?! Wejdź. –zaprosiła gościa do
środka.
-Witaj, Hermiono. –cmoknął ją w policzek.
-Maddison! Tata przyszedł! –zawołała córkę.
-Tatuś! –rozległ się, po całym mieszkaniu,
piskliwy głosik.
Chwilę później w ich stronę biegła mała
dziewczynka.
-Cześć, córcia. –powiedział Malfoy biorąc
Madd na ręce i całując w czółko –Obiecałem, że przyjdę, więc jestem.
Blondynka zachichotała cichutko. Całą
trójką udali się do salonu. Brunetka zaparzyła herbatę z cytryną i podała ją na
stół. Po piętnastu minutach Draco wpadł na pomysł.
-Idziemy na Pokątną. Co wy na to? –zapytał
z szerokim uśmiechem.
-Tak!!! –zawołała od razu ucieszona
Maddison.
-A ja mam coś do powiedzenia? –zapytała
Hermiona unosząc lekko kąciki ust.
-Niestety nie. –wyszczerzył się blondyn.
Takim sposobem piętnaście minut później
stali przed dziurawym kotłem. Mimo iż nie padało, pogoda była fatalna. Ciemne,
ciężkie chmury zawisły jak zawsze nad Londynem. Całą trójką szybko przeszli
przez bar i chwilę potem stali na Ulicy Pokątnej. Nie była bardzo zatłoczona,
jednak Draco wolał nie zgubić swojej jedynej córeczki i wziął ją na ręce. Chodzili
od sklepu do sklepu. Malfoy mimo protestów i zapewnień Hermiony, że Madd ma
wystarczająco dużo zabawek kupił jej jeszcze kilka. Później poszli do kawiarni
na jakieś ciastko i coś ciepłego do picia. O pół do siódmej obładowani siatkami
zabawek dla Maddison wrócili do mieszkania Hermiony i ich dziecka.
-Zostaniesz na kolację? –zapytała Miona
zdejmując płaszcz i buty.
-Zostań tatuś, plose. –blondynka zrobiła minkę niczym kot ze shreka, na co dorośli zaśmiali się cicho.
-Chętnie zostanę na kolację. –odpowiedział
z uśmiechem zdejmując płaszcz i buty.
Tak więc Draco i Hermiona ruszyli do kuchni
przygotować jedzenie, a Maddison poszła do swojego pokoiku zachwycać się nowymi
zabawkami. Malfoy i Granger rozmawiali na różne tematy czasami śmiejąc się.
Nagle do okna w kuchni zapukał duży, brązowy puchacz. Miona wpuściła go do
środka i od razu gdy odebrała od niego list, ptak wyleciał z powrotem na
zewnątrz. Brunetka zdziwiła się widząc pieczątkę Ministerstwa na kopercie.
Otworzyła ją. W środku znajdowały się dwa pergaminy. Wzięła pierwszy i zaczęła
czytać, a z każdym następnym zdaniem jej oczy rozszerzały się coraz bardziej ze
zdziwienia, aż usiadła na krześle.
Droga
Hermiono!
Takie informacje powinny mieć zwykle charakter oficjalny, ale po prostu nie mogłem napisać tego inaczej. Dnia 22 września w Azkabanie zmarł Ron Weasley. Wiem ile przez niego przeszłaś jednak jestem też świadomy ile lat się przyjaźniliście. Musiałem cie o tym powiadomić choćby ze względu na list, który napisał do Ciebie. Naprawdę mi przykro bo nie wiem co się stało z chłopakiem po wojnie.
Minister Magii
Kingsley Shacklebolt
Takie informacje powinny mieć zwykle charakter oficjalny, ale po prostu nie mogłem napisać tego inaczej. Dnia 22 września w Azkabanie zmarł Ron Weasley. Wiem ile przez niego przeszłaś jednak jestem też świadomy ile lat się przyjaźniliście. Musiałem cie o tym powiadomić choćby ze względu na list, który napisał do Ciebie. Naprawdę mi przykro bo nie wiem co się stało z chłopakiem po wojnie.
Minister Magii
Kingsley Shacklebolt
Brunetka przeczytała kilka razy ten list by
upewnić się, że nie ma przewidzeń. Następnie w pośpiechu wzięła drugi list. On
naprawdę był od rudzielca. Poznała jego pismo od razu.
Droga
Hermiono!
Na wstępie chciałbym Cię przeprosić za to jaką wielką krzywdę Ci wyrządziłem. Wiem, że nie ma żadnego upoważnienia do takiego zachowania jak moje sprzed kilku lat. Teraz dopiero przejrzałem na oczy jak codziennie raniłem ciebie. Jak niszczyłem Cię psychicznie i fizycznie. Jest mi wstyd za siebie. Za swoje głupie i niebezpieczne zachowanie. Wiem, że to niczego nie cofnie, ale… Przepraszam. Za wszystko. Odważyłem się napisać ten list po bardzo długim czasie. Jeżeli go czytasz to znaczy, że ja jestem już martwy. Dowiedziałem się, że masz córkę i, że jej ojcem jest Malfoy. Mam nadzieję, że on nie zmarnuje swojej szansy tak jak ja zmarnowałem swoją. Te wszystkie przygody, które razem z Harrym przeżyliśmy to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Cieszyłem się, że mogłem Was nazwać moimi przyjaciółmi. Wszystko zaprzepaściłem. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś.
Ron
Na wstępie chciałbym Cię przeprosić za to jaką wielką krzywdę Ci wyrządziłem. Wiem, że nie ma żadnego upoważnienia do takiego zachowania jak moje sprzed kilku lat. Teraz dopiero przejrzałem na oczy jak codziennie raniłem ciebie. Jak niszczyłem Cię psychicznie i fizycznie. Jest mi wstyd za siebie. Za swoje głupie i niebezpieczne zachowanie. Wiem, że to niczego nie cofnie, ale… Przepraszam. Za wszystko. Odważyłem się napisać ten list po bardzo długim czasie. Jeżeli go czytasz to znaczy, że ja jestem już martwy. Dowiedziałem się, że masz córkę i, że jej ojcem jest Malfoy. Mam nadzieję, że on nie zmarnuje swojej szansy tak jak ja zmarnowałem swoją. Te wszystkie przygody, które razem z Harrym przeżyliśmy to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Cieszyłem się, że mogłem Was nazwać moimi przyjaciółmi. Wszystko zaprzepaściłem. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś.
Ron
Hermiona nie mogła powstrzymać łez. Draco
od razu gdy zobaczył słone krople spływające po jej twarzy uklęknął przy niej.
Podniósł jej głowę tak by spojrzała mu w oczy.
-Miona, co się stało? –zapytał z troską.
-R-ron… N-ie ż-żyje. Mój… Mój przyjaciel
nie żyje. –rozpłakała się na dobre.
__________________________________________________________________________________
Przybywam z kolejnym rozdziałem :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Za zbetowanie tej notki dziękuję Córce Merlina, Eleonorze. Komentujcie proszę :3
http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/
"To mój blog, który piszę razem z drugą córką Merlina. Rozdziały ukazują się regularnie, zawsze kiedy ktoś skomentuje nasz post my komentujemy dwa jego posty na blogu. I od niedawna zaczynamy też dodawać miniaturki i będzie ich więcej." ~Eleonora